RobertzJamajki RobertzJamajki
162
BLOG

Jaruzelski – najsprytniejszy z tyranów

RobertzJamajki RobertzJamajki Rozmaitości Obserwuj notkę 6

Jaruzelski – najsprytniejszy z tyranów

 

Nie było, nie ma i nie będzie dobrych dyktatorów.

 

Anonim

 

Można poszukać w całej historii Cywilizacji i po obiektywnej analizie znaleźć tylko negatywne skutki działalności rożnych Dzierżymordów.

W efekcie niektórzy z nich byli obalani przy pomocy rewolucji lub kontrrewolucji lub sił zewnętrznych, niektórzy z nich byli obalani przez własne Gwardie Pretorianów...

Niektóre Rewolucje kierowane przez samozwańczych „z woli ludu” dyktatorów zjadały na szczęście dla współczesnych „swoje dzieci”.. Różnych Robespierre'ów, Dantonów.. w sposób spektakularny, gwałtowny, ale skuteczny eliminując przewidywalne wahania populacji, co do późniejszej oceny i sprawiedliwej kary...

 

lecz byli w historii świata i tacy przebiegli tyrani, którzy potrafili wyciszyć terror i zmanipulować do tego stopnia rzeczywistość, ze odchodzili w stan spoczynku zabezpieczeni przed ewentualna zemstą opozycjonistów i własnych, niezadowolonych pretorianów i akolitów, ogólnie - tych co ocaleli, którym przekazywali władzę w majestacie wymyślonych przez siebie Praw.

Zawsze potem populacja radośnie wybierała nowe (w domyśle – sprawiedliwe) władze.

Odnowiciele” obiecywali ze stopni miejscowych Senatów otworzyć bramy lochów i kazamatów, więcej wolności, więcej równości i bardzo dużo zemsty na tyranie i jego wyznawcach. Jeśli tyran zabezpieczył się słabo lub jeśli szala goryczy była zbyt wielka, lub populacja nie została wcześniej odpowiednio zmanipulowana, to drzewa zamiast liści były obwieszone mniej lub bardziej winnymi owej goryczy, a sam glowny zbrodniarz bywał pozbawiony życia w sposób spektakularny. Czasem to wymierzanie sprawiedliwości fabrykowało nowego tyrana..

 

Jednak zostawiając te spływające krwią obrazy, chciałbym wrócić do opcji „sprytny dzierżymorda”, a właściwie „najsprytniejszy”...

 

Wojciech Jaruzelski...

zawsze dokonywał licznych, logicznych wyborów: stawał tam, gdzie była największa siła, bez roztrząsania moralnych aspektów, bez identyfikowania się z Tradycją, z trudną historią Polski.

Nie szedł ze spuszczoną głową, powoli z niemieckiej niewoli..,

tylko (na pewno nie zrządzeniem losu, tylko na skutek świadomego wyboru) oddal się w ręce żywiołu sowieckiego, oczywiście po wcześniejszej zachęcie w Sanatorium Syberyjskim.

Archipelag Gułag był wtedy po czystkach zarządzonych przez makabrycznego Wujka Soso..

tak, czy inaczej Jaruzelski nie dostał kuli w tył głowy wystrzelonej z nagana jakiegoś „miłosiernego” enkawudzisty, tylko trafił do formacji istniejącej w ramach Krasnej Armii, którą jakiś dowcipas nazwał Ludowe Wojsko Polskie..

Wbili jemu i innym oficerom w mozgi, ze maja szanse naprawić „grzechy Białopolaków” i „wyzwolić” Polskę nie tylko od nazistowskich okupantów, ale i od „zgniłej, burżuazyjnej demokracji” na rzecz „sprawiedliwego ładu ludowego”.

Był oficerem, wiedział więcej, więcej niż szeregowy Kowalski.

Był wojskowym, ukształtowanym na obraz i podobieństwo żołnierza, który rozkazy wykonuje bez zadumy nad ich sensem. To mu zostało w podświadomości do końca życia, razem z kierunkiem z którego polecenia nadchodziły.

Rozkazy ze Wschodu, wróg na Zachodzie. Proste, nawet w pochmurny dzień, gdy zachodzące słońce nie wskazywało kierunków świata.

 

Nie będę opisywał jego kariery, w wojsku i w polityce PRL, bo to rzecz znana. Brał udział we wszystkich zbrodniach i manipulacjach popełnionych na Narodzie Polskim od wkroczenia Sowietów w 1944 roku, aż do Okrągłego Stołu w roku 1989, a kto wie, może i do dnia własnego pogrzebu. Nie spadł mu za to włos z głowy, a nawet został pierwszym prezydentem III RP.

Stalo się tak dlatego, ze zawsze, na zimno i z wyprzedzeniem kilku posunięć do przodu potrafił przewidzieć skutki rozkazów z Kremla i własnych, związanych z nimi decyzji, a w tym oczywiście również to, pod kogo się podczepić i tam i tu w PRL, a potem: z kim trzeba będzie się podzielić torcikiem władzy, najpierw na szczeblu wojskowym, potem partyjnym, a jeszcze potem, w raczkującej III RP - obywatelskim.

Naród istniał dla niego jako zbiór skończony biurokratów, robotników i chłopów, którymi łatwo manipulować, oraz zbiór kilkuprocentowej warstwy ludzi myślących, których można kupić posadami lub jeśli to niemożliwe, których trzeba zniszczyć fizycznie, jako akt łaski traktując wysłanie ich na banicję.

Tak to trwało, aż przyszedł rok '80ty..

Sprowokowany przez służby specjalne bunt wymknął się spod kontroli i niemożliwe było już zwalczenie go siłą, jak w '56tym, czy '70tym..

przynajmniej nie od razu.

Ponad 10cio milionowa rzesza zanarchizowanych obywateli, zgodnych co do tego, ze już dość komuny i partyjnej biurokracji spowodowała, ze Jaruzelski zmienił okulary na dessign a la Pinochet, w ciągu roku doprowadził do konfrontacji i dokonując zbrodniczego przewrotu został dyktatorem.

To jest, wbrew pozorom, jego największą zbrodnią – złamanie dzięki bezwzględnym metodom terroru entuzjazmu milionów Polaków, spowodowanie rozbicia wewnętrznego Narodu, uczynienie poprzez spirale terroru ze znacznej części populacji bezwolnych narzędzi konającego systemu.

A mógł przecież wykorzystać entuzjazm, ale rozkazy ze Wschodu były jednoznaczne – zgnieść, zniszczyć..

Mijały lata Smuty..

komunizm zdychał,

Jaruzelski już mniej wysyłał kohorty ZOMO, zaczął dogadywać się z tymi na opozycji, na których miał haki i tak doszło do Okrągłego Stołu, Sejmu Kontraktowego i zaprzysiężenia zbrodniarza na prezydenta.

Był nim krotko, lecz przewidział korzyści w postaci nietykalności osobistej z powodu takiej, a nie innej formuły bycia byłym prezydentem, a także w postaci licznych haków na polityków, którzy zasiedli teraz na zwolnionych krzesłach władzy.

I na koniec..

Efektem szkodliwej działalności politycznej Wojciecha Jaruzelskiego jest nierozliczenie do tej pory większości zbrodniarzy komunistycznych i obecny obraz Narodu, podzielonego i w większości nie wierzącego we własne siły.

Szczytem i tryumfem pośmiertnym tego „najsprytniejszego dzierżymordy” jest państwowy pochówek, ze wszystkimi honorami należnymi mężowi stanu, który działał w imię dobra współobywateli.

 

Z definicji i historycznej logiki pochówek każdego dyktatora powinien się odbywać poza obrębem żalnika, cmentarza, a nawet nie chodzi tu o poświęconą ziemie, tylko o zwykłą przyzwoitość wobec tych, którzy zmarli w sposób mniej lub bardziej gwałtowny podczas Terroru, którzy z tym Terrorem walczyli i na owym cmentarzu spoczywają ich ziemskie resztki.

Przyzwoitość owa powinna obowiązywać również tych, co przeżyli Tyrana, nawet tych, co ze strachu nabytego podczas owych „opatrznościowych” rządów „męża stanu” starają się (po jego śmierci) jeśli nie gloryfikować, to przynajmniej go uczłowieczyć...

 

RobertzJamajki&StanKubik 

Pierwsza Nagroda w konkursie na najlepsze opowiadanie o Powstaniu Warszawskim organizowane przez salon24.pl za 2014 rok Zapraszam na mój blog: https://robertzjamajkisite.wordpress.com/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości