Pieśń o strachu
Jak przed zetknięciem z podłością mogę
zachować własną duszę? Ponad tym
ku innym rzeczom czymże ją przeniosę?
Ach, pewny raczej wybierając rym
w ciche ją miejsce zaniósłbym po ciemku,
gdzie już jej nie udzieli się jak wczoraj
drżenie mojego wewnętrznego lęku.
Zetknięcie z brudem jest jak szarpnięcie
smyczka, dźwięk, który targnie tobą,
skrzecząc jakimś dantejskim głosem.
Na jakim poetów rozpięto instrumencie?
Jakiż to skrzypek trzyma nas w swym ręku?
O, straszne rzeczywistości pieśni.
Dziś, po śnie niespokojnym jednak mogę,
na analizę się skuszę. Ponad sobą,
ku ważnym rzeczom także ją przeniosę.
Ach, tradycyjną raczej wybierając drogę,
o tym, który teraz tam leży po ciemku,
gdzie już mocy żadnej nie ma, jak wcześniej
i te drżenie jego wewnętrznego lęku.
Zetknięcie z mrokiem jest jak pociągnięcie
miecza, co rozdziela to co połączone ze sobą,
żeby surmy piekielne strasznym grzmiały głosem.
Na jakim kata rozpięto instrumencie?
Jakiż to skrzypek trzyma go w swym ręku?
O, straszna pieśni.
RobertzJamajki&StanKubik
Komentarze